Klub o adekwatnej nazwie „piwnica”
mieścił się pod starą kamienicą. Był ciemny i ponury. Parkiet oświetlały
czerwone reflektory. Kilkadziesiąt osób tańczyło w rytm elektryzującej muzyki.
Przy barze siedziało kilka grup, popijających piwo i sączących drinki. Artur
objął ją i pociągnął w stronę kontuaru. Barman pomachał do niego. Chłopak
odpowiedział skinieniem głowy.
- Co
chcesz do picia? – Zapytał, bawiąc się korkową podkładką, leżącą na blacie.
- To
co ty.
Spojrzał na nią, a w jego
srebrnych oczach pojawił się błysk. Wiedziała, co to oznacza, a raczej czego
nie. Nie mogło to być coś dobrego.
-
Jesteś pewna? – Przewróciła oczami, ale skinęła głową. – Odważnie. Poprosimy
wódkę.
Po kilku kolejkach Gwen czuła
się już wstawiona, a spojrzenie Artura stało się przymglone. Trzymając pion,
pociągnęła swojego chłopaka na parkiet pełen ludzi. Otaczała ją kakofonia
dźwięków: muzyki, rozmów, oddechów. Czuła ciało Artura blisko swojego, jej dłoń
w jego. Ręka chłopaka na jej talii. Przetańczyli kilkanaście kawałków. Po
plecach dziewczyny spływał pot, przez co sukienka przykleiła się do jej pleców.
-
Chcesz się napić? – Spytał, wyciągając ją z tłumu. – Poprosimy coś na ochłodę.
Barman podał im drinki, a
dziewczyna szybko opróżniła swoją szklankę. Siedziała na wysokim krześle, a
Artur trzymał dłoń na jego oparciu.
-
Artur Creagh? – głos z słabym akcentem przebił się przez głośną muzykę.
Oboje spojrzeli na dziewczynę,
która do nich podeszła. Gwen od razu tego pożałowała. Blondynka, miała długie
włosy, zebrane w kitkę. Duże zielone oczy, były otoczone gęstymi rzęsami. Miała
ciało top modelki, szczupłe nogi, przy których nogi Gwen przypominały kolana
słonia. Wąską talię i okrągłe pośladki. Brunetka obciągnęła swoją krótką
sukienkę, która nagle wydała się zbyt kusa.
-
Alexandra Iwanowiczówna – rosyjskie nazwisko
dziwnie brzmiało w jego ustach. – Nie spodziewałem się tutaj ciebie.
Rosjanka
roześmiała się perliście, a po chwili przyciągnęła chłopaka do siebie i
pocałowała go mocno w usta. Gwen zakrztusiła się drinkiem. Kaszlała chwilę, ale
nikt nie zwracał na nią uwagę.
- Alex – Artur był wyraźnie zmieszany i nie wiedział,
co zrobić.
- Przepraszam, muszę iść do toalety.
Dziewczyna
zeskoczyła ze stołka i ruszyła w stronę najbliższych drzwi, które nie
prowadziły do toalet. Wybiegła na ulicę, która o tej porze była prawie pusta.
Kilku mężczyzn stało w cieniu domów po drugiej stronie drogi. Zagwizdali i
rzucili pod jej adresem jakieś zboczone uwagi. Objęła się ramionami i ruszyła w
stronę hotelu. Po pokonaniu połowy dystansu szpilki obtarły jej piętę. Zdjęła
je i dalej poszła na boso. Kamienie wbijały jej się w stopy, ale mało jej to
przeszkadzało. Kobieta w recepcji spojrzała na nią krzywo, gdy poprosiła o
klucz do ich pokoju. Prawdopobnie ze względu na rozmazany tusz do rzęs.
Pozwoliła sobie płakać bardzo krótko, ale jednak. Wbiegła do sypialni i
zamknęła drzwi. Gwałtownie rozpięła sukienkę, prawie ją rozrywając. Materiał
upadł cicho na podłogę, koło niego wylądowały szpilki. Wpadła do łazienki jak
huragan i włączyła wodę pod prysznicem.
Nie
wiedziała, co o tym myśleć. Kim była Alexandra i co ją łączyło z Arturem.
Zastawiała się, dlaczego jej po prostu nie odepchnął. Czy to co do niej czuł,
nie było wystarczająco silne. Zamkneła oczy. Próbowała się od ciąć od
wszystkiego, ale nie potrafiła wyłączyć głosu w swojej głowie. Wykąpała się, a
później zmyła makijaż i związała włosy. Od jej powrotu do pokoju minęło
trzydzieści minut, chłopak powinien zacząć jej szukać. W głębi serca miała
nadzieję, że pójdzie za nią. Położyła się po swojej stronie łóżka. Było dziwnie
cicho. Nie słyszała oddechu Artura, ani nie wyczuwała jego obecności, bo go po
prostu nie było. Samotność spadła na nią z wielkim hukiem i przydusiła ją do
materaca.
Pociągnęła
nosem. Łzy nie chciały przestać płynąć. Otulona szlafrokiem z czarnego aksamitu
i wtulona w poduszkę czekała na sen, na Artura, na cokolwiek. Po piętnastu
minutach ktoś przekręcił klucz w zamku. Zacisnęła powieki, udając, że śpi.
Chłopak rzucił klucze na stolik i zniknął w łazience. Otworzyła oczy,
przyglądając się morzu, które uderzało gniewnie o falę. Wiat wył i zbliżał się
sztorm. Artur wyszedł w samych spodniach dresowych. Opadł na łóżko obok niej.
Jego ręka objęła ją w talii, natychmiast zesztywniała.
- Wiem, że nie śpisz – żadnej reakcji. – Dlaczego mnie
okłamałaś?
Krew
się w niej zagotowała. Usiadła gwałtownie, zrzucając jego ramie ze swojego
ciała. Chłopak spojrzał na nią ze zdziwieniem zmieszanym ze złością.
- Pytasz się mnie, dlaczego uciekłam z klubu, chwilę
potem, gdy na moich oczach pocałowałeś inną?! Naprawdę jesteś, aż tak głupi?
Jak mogłeś?! – Krzyczała dalej, wylewając z siebie swoje wszystkie przeczucia,
wątpliwości. – Nie rozumiem, dlaczego nie mogłeś mi powiedzieć, jeśli miałeś
jakieś wątpliwości. Żądasz ode mnie szczerości, a sam mi jej nie okazujesz. Jak
mamy zrobić cokolwiek razem, jeśli ty tak łatwo się ode mnie odwracasz.
Podeszła
do okna i otarła łzy złości. Znowu płakała, zaczynało ją to wkurzać, kiedyś
była silna, odkąd go poznała, wszystko bolało bardziej. Każde jego słowo, mogło
ją skrzywdzić. Artur stanął za nią, opierając dłonie o zimną szybę,
jednocześnie zamykając ją w ciasnej przestrzeni między jego ciałem, a oknem.
Odwróciła się i odważyła się spojrzeć w jego srebrne oczy.
- Alex jest moją starą znajomą. Mieszkaliśmy obok
siebie prawie całe życie. Ma dosyć specyficzny sposób okazywania uczuć.
- Bardzo specyficzny – prychnęła. Artur wykrzywił usta
w słabym uśmiechu.
- Wyjaśniłem jej kim jesteś. Prosiła, żebym cię
przeprosił w jej imieniu. Gwen, naprawdę przepraszam. Nie wiedziałem, jak się zachować.
Przepraszam też, za to co czujesz. Nie miałem pojęcia, że masz jakieś
wątpliwości. – Nachylił się w jej stronę, ale dziewczyna przywarła plecami od
okna. Chłopak opuścił głowę, gdy na nią spojrzał, jego oczy mieniły się dziwnym
blaskiem. – Kocham cię.
- Słucham?
Dziewczyna
nie miała pojęcia, dlaczego to powiedziała. Powinna była odpowiedzieć, coś
innego prawda? Bo przecież też go kochała. Więc, dlaczego nie mogła tego
powiedzieć. Artur się odważył, bo takie słowa zawsze wiążą się z
odpowiedzialnością. Od teraz był za nią odpowiedzialny, jak Mały Książę za
Lisa.
- Kocham cię, Gwen. Jestem tego pewien, jak tego, że
twoje oczy są złote i masz moc – zaśmiał się smutno.
- Przepraszam.
Jego
twarz zdradzała zaskoczenie.
- Nie takiej odpowiedzi się spodziewałem.
- Arturze, ja… Nie umiem tego powiedzieć. To nie jest
takie proste. Przepraszam
Przeszła
pod jego ramieniem i zwinęła się w kłębek pod kołdrą. Artur ułożył się obok,
dopasowując swoje ciało do jej ciała. Wtulił twarz w jej włosy i zaciągnął się
ich zapachem. Splótł dłonie na jej brzuchu, przyciągając ją do siebie.
- Do niczego cię nie zmuszam – wyszeptał do jej ucha.
– Na wszystko mamy czas. Chciałem tylko, żebyś wiedziała, że cię kocham i nigdy
nie chciałbym cię skrzywdzić. Przepraszam za dzisiaj.
- Jest bardzo ładna. Byliście parą?
Artur
nie odpowiadał długo. Odwróciła się w jego stronę i zobaczyła odpowiedź,
wypisaną na jego twarzy.
- Może i jest ładna. Ale ty jesteś najpiękniejsza –
prychnęła cicho, jak kotka. – Gwen, daj już spokój. Alex to przeszłość, jest
moją przyjaciółką. Ja się nie czepiam o twoich przyjaciół.
- Bo oni nie całują mnie na powitanie w usta!
Przewrócił
oczami. Dotknął jej twarzy, gładząc linię żuchwy.
- Zrozum wreszcie, że jesteś tylko ty i nie szukaj
problemów, gdzie ich nie ma. Kocham cię, nie potrafisz tego zrozumieć?
Jego
dłoń spoczywająca na jej brzuchu, zacisnęła się na materiale szlafroka.
Widziała, że bieleją mu kłykcie. Zagryzła mocno wargę. Poczuła słonawy smak
krwi.
- Nie, nie potrafię.
Artur
jęknął głośno. Gwen zacisnęła powieki, by się nie rozpłakać. Chciała mu
uwierzyć, chciała mu powiedzieć prawdę, bo kochała go tak bardzo, że w tamtej
chwili jej serce zdawało się pękać na najdrobniejsze kawałki. Chciała tak wiele
rzeczy. Przytulić go i odepchnąć.
- Dlaczego?
Nie
przytulał jej już. Siedział na łóżku, jego nogi były lekko zgięte w kolanach,
opierał dłonie o swoje łydki. Jego kasztanowa czupryna prawie całkowicie
zasłoniła jego oczy, które wypełniły się łzami. Leżeli tak bez słowa, a cisza,
gdyby można by ją nazwać dźwiękiem, była najgłośniejszym dźwiękiem, jaki
kiedykolwiek słyszała. Gwen także usiadła i objęła ramionami swoje łydki.
- Kochałam ojca, ale odszedł. Kochałam Melanie ona
także zniknęła. Wcześniej kochałam ciebie, umarłeś na moich kolanach. Boję się tych słów.
Artur
spojrzał na nią. Był blady jak otaczające ich ściany. Zaczął się
nie kontrolowanie trząść. Jego mocne ramiona drżały.
- Gin. Gin. Gin…
Siedzieli
obok siebie wpatrując się w niespokojne morze. Nagle chłopak po prostu wstał,
wziął kurtkę i ruszył na plaże. Opadła na poduszki, słysząc wycie wiatru.
Marzły jej stopy. Zdjęła szlafrok i położyła go na krześle obok łóżka. Wpełzła
pod kołdrę, zamknęła oczy. Nie chciała zasnąć, ale zmęczenie było silniejsze od
niej. Zamrugała kilka razy, próbując odgonić Morfeusza, ale za którymś razem powieki po prostu odmówiły jej posłuszeństwa.___
Hej :)
Mam nadzieję, że się dobrze spisałam.
Cieszę się, że Was tylu przybywa. Mój blog wyświetla coraz więcej osób, chciałabym jeszcze więcej, ale do tego też dojdę. A raczej dojdziemy.
Nie będę się zbyt rozpisywać. Chcę życzyć Wam tego co najlepsze w nowym roku 2015, wiecie, że to nasz już drugi Nowy Rok razem? Pierwszy 2014 był z "Amazonką".
Przeczytajcie także życzenia Bożonarodzeniowe, które dla Was napisałam. Znajdują się przed rozdziałem 16.
Buziaki.
Tak długo czekałam na taki moment! Jak na życzenie! Nie będę się zbytnio rozpisywać, ponieważ mam mało czasu. Rozdział od razu po przeczytaniu zawitał na mojej półce najbardziej lubianych postów! No cóż mogę powiedzieć... po prostu go KOCHAM! ♥
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku oraz dużo więcej obserwatorów i fanów, no i oczywiście ogrom weny oraz chęci do poddania się napisaniu kolejnych świetnych rozdziałów! <3
PS. Już niedługo podeślę Ci próbkę mojego nowego opowiadania, bo jestem w trakcie poprawiania wszelkich błędów :*
Pozdrawiam ciepluteńko i przesyłam całusy :**
Świetny rozdział! Mimo tego, że i Artur ją kocha i ona kocha Artura to spotykają na drodze swojej miłości mnóstwo problemów. Podoba mi się to. To jest takie realne <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę coraz większej ilości czytelników :*
Przy okazji zapraszam do siebie, może wpadniesz?
theeternalkids.blogspot.com
Ok możesz mnie zabić za to, że dopiero teraz pisze ten komentarz i strasznie cię za to przepraszam,ale ostatnio miałam małe problemy i nie mogłam przeczytać tego rozdziału. Dopiero dzisiaj udało mi się to zrobić. Jest mi straaaaaasznie smutno z tego co się stało i mam ogromną nadzieję, że wszystko się ułoży. Życzę ci dużo weny do dalszego pisania tej cudownej historii i Szczęśliwego Nowego Roku ;* ;* ;* Następnym razem możesz dać trochę większą czcionkę jeśli to nie kłopot. Dzięki i czekam na cd. xD :D ;*
OdpowiedzUsuńPo pierwsze przepraszam za poprzedni rozdział. Coś mi się zepsuło w komentarzach i długo by opowiadać. Ten dwa usunięte komentarze to ten tu obecny ;)
OdpowiedzUsuńOch kocham się za to porównanie "Od teraz był za nią odpowiedzialny, jak Mały Książę za Lisa."! Kocham Małego Księcia a Lis jest moją ukochaną postacią! Zresztą dowiesz się za kilka rozdziałów w moim opowiadaniu ;) Poza tym rozdział cudowny! Ta kłótnia robi z Gwen i Artura bardziej realną parę. Bo przecież nie ma idealnych związków, ponieważ w związkach piękne jest właśnie to godzenie.
Trzymaj się ciepło ;)
Pozdrawiam, Melete