sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 18.

                Gwen obudziła się, gdy Artur położył się na łóżku. Czuła od niego zapach burzy i papierosów. Zaczął ją dusić. Zakaszlała.
- Gwen? – Spytał tak cicho, że gdyby nie spała, nigdy by go nie usłyszała.
                Odwróciła się do niego i spojrzała w jego pełne bólu oczu. Był przemoczony do suchej nitki i trząsł się z zimna. Usiadła z zrzuciła kurtkę z jego ramion. Materiał wydał z siebie ciche plaśnięcie, gdy upadł na drewnianą podłogę. Przesunęła dłonią po jego piersi i obojczyku, zatrzymując się na jego sercu. Podjęła decyzję.
- Gwen…
- Cichutko – szepnęła, wsuwając palce w jego włosy. Chłopak obserwował uważnie jej twarz. Drugą ręką gładziła jego szorstkie policzki, niewielką bliznę przy brwi. – Nic nie mów.
                Uklęknęła, dzięki czemu ich twarze były na tym samym poziomie. Oparła czoło o jego czoło, ich nosy się dotknęły. Owiewał ją jego ciężki oddech. Pachniał tytoniem i miętową pastą do zębów. Dziwna, kusząca mieszanką. Najpierw powoli musnęła jego wargi. Rozchylił swoje usta, w oczekiwaniu na więcej. Jego ramiona zacisnęły się na jej talii, przyciągając ją do siebie. Otworzyła oczy, spoglądając prosto w jego srebrne oczy. Pocałowała go jeszcze raz, mocniej, łapiąc jego dolną wargę ustami. Napierał na nią całym ciałem, ledwie mogła utrzymać równowagę. Wiedziała, że chce więcej. Podobało jej się to, że to ona ma kontrolę nad całą sytuacją, nad nim. Artur jęknął zniecierpliwiony. Szybko objęła go nogą i przewróciła na plecy. Siedziała na jego brzuchu, opierając dłonie na ramionach chłopaka. Roześmiał się.
- Co cię tak cieszy?
                Nie odpowiedział, zamiast tego próbował się podnieść, ale ona skutecznie przytrzymała go przy materacu. Nawet nie zauważyła kiedy złapał ją za nadgarstki i obrócił. Teraz on opierał się na jej brzuchu, jednocześnie podpierając się łokciem. Odsunął włosy z jej twarzy i założył kosmyki za ucho.
- Widzisz jaki ze mnie dobry chłopak?
- Bardzo – mruknęła z przekąsem.
                Artur zacmokał i pocałował ją w szyję. Jednocześnie bardzo delikatnie się na niej położył, mimo to poczuła, że dużo trudniej się jej oddycha. Jego ciężar wtłaczał ją w łóżko, ale ona nie miała zamiaru się go pozbywać. Czuła usta chłopaka całujące każdy skrawek jej szyi. Język drażniący skórę dziewczyny.
- Ciężko ci? – wyszeptał, dotykając ustami płatka jej ucha.
- Ciężko, ale to miły ciężar.
                Roześmiał się. Uniósł się na łokciach i spojrzał w jej złote oczy.
- Chcesz porozmawiać? – Pokręciła głową. – Zostawiamy tą sprawę?
- Pod warunkiem, że więcej żadna jędza cię nie pocałuje. Obiecujesz?
                Stopa Gwen cały czas przesuwała się po jego łydce, skutecznie utrudniając mu myślenie.
- Obiecuję.
                Zadowolona z siebie dziewczyna, przyciągnęła go do siebie. Artur usiadł i pociągnął ją na poduszki. Oparł się tyłem głowy o wezgłowie i pogłaskał ją po odkrytym ramieniu. Dziewczyna oparła brodę o jego pierś i zamknęła oczy. Wodziła palcem po jego brzuchu, rysując skomplikowane kształty. Każdy jej drobny ruch, przyprawiał go o uderzenia gorąca.
- Gin? – mruknęła, dając sygnał, że go słucha. – Chcesz jutro wrócić?
                Dłoń dziewczyny nagle zamarła. Położyła ją płasko na jego żebrach. Jej palce pasowały w szczeliny między kościami chłopaka. Splótł palce za swoim karkiem, czekając na odpowiedź.
- Chyba chce, nie chodzi tu o ciebie, czy o nas. Ale o to, co nas czeka. Musimy poznać odpowiedzi na pytania, które sobie postawiliśmy.
                Artur milczał przez kilka minut, patrząc na rysę w suficie. Wziął głęboki oddech, jakby dopiero zaczął oddychać. Gwen patrzyła na niego, nie rozumiejąc, o co mu chodzi. Dotknęła jego policzka, obracając jego twarz w swoją stronę.
- Arturze?
- Broń.
                Usiadła na kolanach, kołdra zsunęła się z jej pleców. Oparła ręce o uda i spojrzała na swojego chłopaka. Odgarnęła włosy do tyłu.
- Masz na myśli Excalibura?
- Sama powiedziałaś, że wtedy go ukryłaś. Tylko on może ją zabić, ale w dłoniach odpowiedniej osoby – zarumienił się lekko, ale kontynuował – teraz, gdy historia się powtarza, możemy mieć okazję, by odzyskać nasze życie. I raz na zawsze zakończyć historię króla Artura i rycerzy okrągłego stołu.
- Chcesz powiedzieć, że gdy to się skończy, chcesz żyć nowym życiem.
                Usiadł i objął ją w talii. Przez chwilę wpatrywali się w siebie, w jego srebrnych oczach błyskała nadzieja. Przytuliła się do szyi chłopaka i przewróciła go na plecy. Wtulił się w jej włosy, przekładając jej nogę przez swoje biodro.
- Chcę poznać cię od nowa, chce przeżyć z tobą wszystkie pierwsze razy.
- Co nieco mamy już za sobą – roześmiała się. – Pierwszy pocałunek, taniec, noc spędzoną razem, kłótnię. Niewiele nam zostało.
- Wciąż wiele – szepnął i pocałował ją mocno.
                Całowali się długo. Gwen czuła każdy nerw swojego ciała, który reagował na Artura, a reagowały wszystkie. Jego dłonie powodowały, że przechodziły ją dreszcze. Miękkie włosy, łaskotały jej twarzy, gdy całował jej obojczyki. Lubiła dotykać ustami jego szyi, czuć pod wargami szybkie uderzenia jego serca, pulsującą krew w żyłach, gdy wodziła po ich grubych liniach wargami. W końcu zapadli w sen, stając się plątaniną nóg, rąk, włosów i oddechów.
                Następny dzień spędzili na plaży. Znaleźli miejsce, gdzie nie było nikogo poza nimi. Gwen leżała na brzuchu, opalając plecy. Mimo, że woda była ciepła, dla niej nadal była za zimna. Artur poszedł pływać, widziała tylko jego głowę co jakiś czas wychodzącą ponad falę, by mógł zaczerpnąć powietrza. Zamknęła oczy rozkoszując się promieniami słońca, całującymi jej skórę.
                Konie ochoczo brną przez fale. Chłodna woda przyjemnie schładza ich rozgrzaną skórę. Kropelki wniesione przez kopyta spadają na twarz dwójki ludzi. Dziewczyna uśmiecha się szeroko, jej czarne włosy rozwiewa wiatr. Jej siwa klaczy galopuje szybko, wyciągając mocno swoją szyję. Chłopak, którego kary ogier pozostał odrobinę w tyle, popędza go łydkami.
- Nigdy mnie nie przegonisz! – Krzyczy Gwen i pochyla się nad grzywą zwierzęcia.
                Artur śmieje się głośno i cmoka na swojego konia. Po chwili wyścig do skał dobiega do końca. Siwa klaczy dotarła tam pierwsza. Kopie nogą w białe fale, rozrzucając dookoła wodę. Gwen klepie ją obiema rękami po szyi, mrucząc pod nosem pochwały. Wbija w niego przeszywające złote oczy. Artur zeskakuje z konia na miękki piasek, udając, że nie czuje jej wzroku. Zdejmuje siodło i odkłada je na bok, konia przywiązuje do drzewa, czy kawałku masztu, wyrzuconego przez sztorm. Dziewczyna pozwala swojej klaczy zostać w wodzie, ale zabiera jej sprzęt.
- Nie boisz się, że ucieknie?
- Rosa? Nie. Moje maleństwo tak nie robi.
                Siada na miękkim piasku i spogląda daleko w horyzont. Artur kładzie się obok niej. Jego kasztanowe włosy lśnią w słońcu. Przygląda się Gwen kątem oka, lubi patrzeć na jej piękną twarz i usta, jest ciekawy jak smakują. Zgania się za tą myśl. Nie wolno mu.
                Gwen otworzyła oczy. Artur wychodził właśnie z wody, jej krople lśniły na jego szerokiej piersi. Wyciągnęła ze swojej torby okulary i nasunęła je na nos. Słońce było wysoko i prażyło niemiłosiernie. Jak na Anglię to pogoda była wyjątkowo udana. Wiał lekki wiatr, który chłodził jej nagrzaną skórę. Chłopak opadł ciężko na ręcznik obok niej. Pocałował ją w policzek.
- Jak się pływało? – Spytała, głaszcząc jego mokry kark.
- Bardzo dobrze – uśmiechnęła się. – Powinnaś sama spróbować – szepnął z szelmowskim uśmiechem na ustach.
                Ułożyła się na boku, podpierając głowę na dłoni. Ręka Artura od razu wylądowała na jej talii, zadrżała z zimna. Chłopak pocałował ją w usta i przyciągnął do siebie, częściowo przyduszając ciężarem swojego ciała. Pisnęła, na znak protestu, jej spodenki prawie natychmiast przemokły, ziębiąc jej skórę. Im bardziej chciała odepchnąć Artura, tym bardziej się na niej kład.
- Nie chciałaś wejść do wody, woda przyszła do ciebie – powiedział, między krótkimi pocałunkami.
                Gwen udało się uwolnić spod swojego chłopaka. Spojrzała na siebie, stanik od bikini i szorty były mokre. Zrzuciła spodenki i położyła je na torbie, żeby wyschły. Artur przyglądał jej się, przygryzając wargę.
- Górę też masz mokrą – mruknął.
                Roześmiała się, uklęknęła na kocu i ujęła jego brodę.
- Nie ma tak łatwo – pocałowała go krótko w usta.
                Jego ręka powędrowała po jej plecach do zapięcia stanika. Dziewczyna wykazała się jednak znacznym refleksem i złapała go za nadgarstek. Chłopak wstał i spojrzał na nią podejrzliwie. Gwen pisnęła i rzuciła się do ucieczki. Przebiegła kilka metrów, gdy poczuła jego ramiona zaciskające się na jej talii. Artur zarzucił ją sobie na ramię i ruszył dziarsko w stronę morza. Prosiła, by ją postawił, ale on tylko prychnął i klepnął ją w pośladek.
                Gdy zobaczyła, że piasek ustępuje miejsca wodzie, która coraz bardziej zbliża się do jej twarzy, krzyknęła. Artur jednak tylko zaśmiał się cicho.
- Przysięgam, że to jest ostatni raz, jak jadę z tobą gdziekolwiek.
                Nagle Artur zatrzymał się. Fale sięgały mu do pasa, a Gwen musiała się podpierać dłońmi o jego plecy, by nie zamoczyć twarzy. Chłopak zdjął ją z ramienia i wylądowała po szyję w wodzie. Pierwsze wrażenie było okropne, woda była lodowata. Objęła się ramionami, starając się, by ciepło ani trochę nie uciekło z jej ciała. Jednak po chwili poczuła ciepły prąd opływający jej ciało. Rozluźniła się. Nigdy by się nie spodziewała, że woda w Morzu Północnym może być aż tak przyjemna. Wyprostowała się, opuszczając dłonie luźno wokół ciała.
- I jak? Nadal uważasz, że się myliłem.
- Nie. Przepraszam.
- Musisz mi to jakoś wynagrodzić – powiedział, pocierając swoją dolną wargę.
                Objęła go za kark i przyciągnęła do siebie. Musnęła jego usta krótkim pocałunkiem.
- Hmm… Trochę mało.
                Pocałowała go jeszcze raz, tym razem rozchylając jego wargi językiem, przesunęła nim po jego górnej szczęce.
- Lepiej – zamruczał z wargami przyciśniętymi do jej skóry.
                Roześmiała się. Spojrzała mu w oczy i pocałowała go powoli, celebrując każdy ruch swoich warg. Wplotła palce w jego miękkie włosy. Chłopak złapał ją poniżej pośladków i uniósł do góry, objęła go nogami w biodrach, przyciskając swój brzuch do jego.
                Pływali, chlapali się wodą. Spędzili ten dzień jak para zwykłych nastolatków. Bez żadnych zobowiązań, bez bagażu przeszłości. Byli tylko oni i byli tylko sobą. Nikim innym. Gdy słońce zbliżało się coraz bardziej do horyzontu ruszyli w drogę do domu. Z radia płynęła wiązanka utworów, które Gwen wybrała specjalnie dla niego. Oparła głowę o szybę i stopy o deskę rozdzielczą. Artur spojrzał na nią krótko i ujął jej dłoń. Przycisnęła ją do swojego brzucha, chłopak pogładził ją kciukiem po ręce.
- Jesteś zmęczona?
- Odrobinkę. A ty? Może cię zmienić?
                Artur uśmiechnął się i podkręcił temperaturę, na dworze zrobiło się szaro i zaczęło mżyć.
- Nie trzeba. Już tęsknię za słońcem na wybrzeżu.
- Śniłam o tamtej plaży – powiedziała cicho, głaszcząc wypukłe żyły na jego ręce. – Byłeś tam. Jeździliśmy po plaży. Wtedy jeszcze nie byliśmy parą – uśmiechnęła się delikatnie. – To była bardzo beztroska chwila.
- Tęsknisz za tamtym czasem?
                Milczała przez chwilę. Mżawka przeszła w prawdziwą ulewę i musieli zwolnić.
- Nie.
                Artur uniósł brwi.
- Dlaczego?
                Gwen roześmiała się i pocałowała go w kącik ust. Artur starał się jednocześnie nie spuszczać oczu z drogi i ją pocałować.

- Bo mogę zrobić to. Wtedy nie mogłam.

~*~*~
Hej, hej ;)
Rozdział ku mojej radości pisał się praktycznie sam! :)
Coś czuję, że idzie mi z tą historią co raz lepiej, co raz bardziej wiem, o czym piszę xd (ta logika)
Co o tym myślicie?
W ogóle to dziękuję za 5500 wyświetleń! Wow! :3 
Słuchajcie, jeśli macie jakieś fp na fejsie, to chętnie Was udostępnię na Klubie Herosów, Opowiadaniach Raven lub tutaj (blogów też ta oferta dotyczy) w zamian za udostępnienie na fb/blogu :) Jeśli ktoś byłby chętny, to odezwijcie się na asku lub fejsie :)
Kocham Was :* <3

3 komentarze:

  1. Rozdział jak zwykle cudowny i Artur i Gwen i takie awww..... <3
    Tylko mam pytanie no bo jak pewnie wiesz w legendzie (u cb też była o nim wzmianka w retrospekcjach) był Merlin no i chciałabym się dowiedzieć czy tutaj też będzie w sensie jakby nowym życiu?? No bo wiesz fajnie by było xD No to chyba tyle, rozdział piękny życzę weny, chęci, czasu i sucesów w nauce żebyś miała czas :)

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG !!! To było takie "Ooooooo <3 <3 <3" na jakie czekałam. Dziękuje :* Dziękuje :* Dziękuje :* Jak zawsze cudowni :D rozdział cudowny (jak zawsze xD) cóż mogę więcej rzec... Czekam na kolejny rozdział po którym także będę mogła zrobić "Ooooo <3" :* xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział! Gwen i Artur <3 Kocham ich i ciebie! Ten fragment z wodą... Ach.. Uwielbiam Cię wiesz?
    Pozdrawiam, Melete

    OdpowiedzUsuń

Alis