piątek, 31 lipca 2015

Rozdział 25.

                Stanęli w wejściu do ogromnej komory, częściowo zalanej wodą. Na środku z ciemnego jeziora wystawał ogromny rubin, jaśniejący w ciemności. Światło, które odbijało się od szafirowej wody jeziora, zaginało się na krawędziach kryształu, rażąc ich oczy. Błyszczał tak mocno, że musieli zmrużyć oczy, by dostrzec zatkniętego w niego Excalibura.
- Udało nam się – powiedziała Gwen i zdjęła rękę z łopatki smoczycy. Jej oczy natychmiast wróciły do zwykłego koloru.
                Objęła Artura za szyję i delikatnie pocałowała. Objął ją w talii, zamykając w swoich ramionach.
- Jesteś niemożliwa.
                Roześmiała się, gdy ją podniósł. Saphira zamruczała cicho. Dziewczyna podeszła do niej i objęła jej szyję. Z policzkiem przyciśniętym do pyska smoka, poczuła, że wszystko zdaje się być wreszcie na dobrej drodze.
                Podeszła do brzegu jeziora. Woda była krystalicznie czysta, ale przez odbijające się w niej skały nie można było określić jaka jest głęboka. Dziewczyna przywołała dwie świetliste kule, które zawisły nad ich głowami. Wzięła głęboki oddech i sięgnęła w głąb siebie, zrobiła pierwszy, niepewny krok. Jej stopa napotkała opór wody, która otoczyła ją jak nóżki nartnika, nie mocząc ich. Drugi krok był prostszy, trzeci wydawał się jej dziecinnie prosty. Odwróciła się, czując w sobie pewność. Wyciągnęła rękę w stronę Artura. Chłopak przełknął głośno ślinę, ale z rezerwą ruszył w jej stronę. Zacisnął powieki, gdy jego but oparł się o powierzchnię jeziora. Otworzył jedno oko i uśmiechnął się szeroko.
                Splótł ich palce. Dalej szli ramię w ramię, Saphira obserwowała ich bacznie z brzegu. Chłopak podsadził dziewczynę, by mogła stanąć na skale, z której wystawał ogromny rubin, a później zgrabnie podciągnął się za nią. Gwen stawiała ostrożnie stopy, mimo to spod podeszw jej butów uciekały drobne kamyszki. Zatrzymała się u stóp kryształu, Excalibur wystawał kilka metrów dalej. Artur minął ją i wyciągnął w jego stronę rękę.
- Stój – krzyknęła. Echo przeniosło jej głos dalej, zmieniając w upiorny szept. – Powoli. To wszystko wymaga spokoju. Musimy się zastanowić.
                Artur opuścił rękę i spojrzał na nią, spod przymrużonych powiek.
- Będzie mi łatwiej zebrać energię, gdy będę cię trzymać.
                Złapał ją za ramię i przyciągnął do siebie. Stykali się prawie całą powierzchnią ich ciał.
- Wystarczająco blisko – wyszeptał, a jego oddech połaskotał jej policzek.
                Zarumieniła się, mając świadomość, że na brzegu nadal stoi Saphira. Wspięła się na palce i musnęła wargi chłopaka.
- Saphiro, jak uważasz: czy mam zgromadzić tą energię w sobie, czy od razu ją przerzucić na zaklęcie.
                Smoczyca zrobiła kilka kroków w ich stronę. Woda jednak nie sięgała jej zbyt wysoko, podeszła do nich, nie zamaczając nawet brzucha. Co dla Artura wiązało by się z zanurzeniem po pas, a w przypadku Gwen po talię.
- Nie jestem pewna, czy utrzymasz takie połacie energii. To bardzo potężny oręż i naładowany kryształ. Moc jest ogromna, mogłaby cię spalić. Czujesz ją? Nadal uważam, że to idiotyczny pomysł – Gwen nie mogła uwierzyć, że smoczyca używa słowa „idiotyczny”. – Nie roztrząsajmy teraz mojego zasobu słownictwa – dodała zniecierpliwiona, a końcówka zdania zmieniła się w warknięcie. Jak? – Nasza wieź. Wróćmy do tematu głównego. Cokolwiek dostaniesz od razu przesuń to dalej, nie może to pozostać w tobie. Rozumiesz?
- Tak, łapię. Zacznę zaklęcie, a gdy zacznę słabnąć, wyciągniesz miecz. Zaklęcie powinno być krótkie.
                Artur wypuścił powietrze z sykiem. Oparł usta o jej włosy i złożył na nich pocałunek. Objęła go ramionami i przycisnęła mocno do siebie.
- Mam nadzieję, że to się uda – wyszeptał, całując miejsce miedzy brwiami dziewczyny.
- Damy radę – złapała jego policzki i zmusiła, by opuścił głowę. – Kocham cię, tak?
                Uśmiechnął się krzywo, unosząc lewy kącik do góry. Blizna na dolnej wardze rozciągnęła się.
- Ja ciebie też, tak?
                Delikatnie musnęła jego wargi i odsunęła się lekko. Splotła ich palce razem, w myślach powtarzała słowa zaklęcia.
- Gwen? – Artur zacisnął kilka razy prawą rękę w pięść.
                Spojrzała na Saphirę, w jej błękitnych oczach pojawiło się zwątpienie.
- Uda mi się. Zaczynamy.
                Chłopak odgarnął kasztanowe włosy do tyłu.
***
- Saphiro!
                Krzyk kobiety uniósł się w rozgwieżdżone niebo. Czuła zbliżającą się obecność swojej drugiej połowy. Jej palce mocniej zacisnęły się na rękojeści miecza. Był wykuty idealnie do ręki Artura. Sam jej ojciec go wykuwał, a w nikogo oprócz swojego ukochanego nie wierzyła tak mocno jak w swojego tatę. Usłyszała łomot ogromnych skrzydeł.
Gwen.
                Saphira odezwała się miękko w jej głowie.
Tęskniłam za tobą.
                Smoczyca uderzyła nogami w ziemię. Gwen podbiegła do niej i uściskała ją mocno. Saphira wydała z siebie ciche mruknięcie. Ich myśli i emocje zlały się w jedno. Całe ich jaźnie przepływały się nawzajem, wymieniały się wspomnieniami z ostatnich dni.
- Nie mogę być tak daleko od ciebie – wyszeptała dziewczyna, gładząc łuski na jej pysku.
- Zawsze jestem blisko. Jest gotowy?
- Artur czy miecz?
                Smoczyca roześmiała się nisko. Jej śmiech bardziej przypominał warczenie, niż chichot.
Obydwoje.
- Miecz jest wykuty, nie został jeszcze zahartowany w ogniu. A Artur… Zmienia się. Wie, że nie jestem normalna, ale nie podejrzewa mnie o zbyt dużo. Wierzę w to, że będzie dobrym królem.
Ufam twojemu osądowi. Jesteś gotowa?
                Gwen odsunęła się na kilka metrów do tyłu. Smoczyca kiwnęła krótko głową. Uniosła mecz obiema rękami do góry, smok zaryczał, a z jego pyska wydobył się pióropusz biało-błękitnego ognia. Dziewczyna czuła gorąca na swoich dłoniach, ale jej nie parzyło. Ogień zniknął, ale klinga miecza nadał jarzyła się w mroku jasnym światłem. Gwen opuściła go i przyjrzała się swojemu odbiciu w szerokim ostrzu.
- Taki miecz zasługuje na silne imię – powiedziała, patrząc na smoczycę.
- Powiedz młodemu księciu, że nazywa się Excalibur, co znaczy miecz ze światła.
***
                Artur zacisnął dłoń na rękojeści miecza i powoli pociągnął w górę. Później wiele rzeczy zdarzyło się na raz, jaskinie wypełniło białe światło, które rozproszyło mrok. Oczy Gwen rozbłysły złotem, a czarne włosy uniosły się do góry jakby targane wiatrem. Woda w jeziorze cofnęła się, odsłaniając suchą skałę, z której wyrosły pnącza, pełzające po ścianach i wypuszczających białe kwiaty.
                Dziewczyna wypowiadała zaklęcie, a jej ręka, leżąca na pysku Saphiry, zrobiła się gorąca. Smoczyca zawyła z bólu, który rozsadzał także dłoń dziewczyny. Na czoło wystąpiły jej kropelki potu. Artur uniósł Excalibura, który nie stanowił dla niego prawie żadnego ciężaru, był idealny dla jego ręki. Nie puszczał dłoni swojej dziewczyny. Rozległ się huk łamanych kości, który zlał się z rykiem smoczycy. Gwen nie przestawała mówić, a jej głos robił się coraz mocniejszy. Drżała, a powietrze wokół niej falowało z gorąca. Skóra dziewczyny, parzyła jego dłoń, ale nie puścił jej. Smoczyca wydała z siebie głośne wycie, po czym rozległ się dziwny dźwięk. Rozłożyła skrzydła, a dziura w jednym z nich zaczęła się zasklepiać.
                Saphira wydała z siebie ciche warknięcie, jakby jęk i zwaliła się na ziemię. Chwilę później Gwen osunęła się na kolana, Artur złapał ją wolną ręką w talii i przyciągnął do siebie. Jej ręce zwisały bezwładnie wzdłuż tułowia, włosy opadły na twarz, a głowa odchyliła się do tyłu. Trzymając w wolnej ręce Excalibura, posadził dziewczynę na skale i oparł ją plecami o kryształ.
                Gwen zamrugała, a jej długie rzęsy rzuciły cień na złote oczy, które już przybrały normalny odcień. Obok nich poruszyła się Saphira, która od razu spojrzała na dziewczynę.
- Udało się? – Zapytały jednocześnie.
                Artur uśmiechnął się szeroko, zaciskając mocno palce na rękojeści miecza.
- Same się przekonajcie.             
                Smoczyca z gracją wstała i rozwinęła skrzydło. Poruszyła nim kilka razy, by ocenić jego sprawność. Zaryczała radośnie. Gwen roześmiała się, a po jej policzkach popłynęły łzy szczęścia. Smoczyca podeszła do niej i przycisnęła pysk do jej twarzy. Gorący oddech łaskotał jej policzki.
                Dziękuję. Nie masz pojęcia jak się cieszę.
                Gwen objęła ramionami jej głowę.
                Czuję to. Obiecałam, zawsze dotrzymuję słowa.
- Co zrobimy z Excaliburem? Nie mogę z nim chodzić, bez wzbudzenia podejrzeń.
                Gwen uśmiechnęła się lekko. Położyła dłoń na klindze i wyszeptała krótkie zaklęcie. Miecz skurczył się do rozmiaru długopisu. Artur zdjął skuwkę i znów w jego ręce znajdował się prawdziwy Excalibur.
- No dobra, umiem go otwierać, ale jak go zamykać? – Roześmiał się lekko.
- Zamknij go skuwką – Saphira zaśmiała się tubalnie.
                Chłopak przycisnął metal do metalu i znów trzymał w dłoni długopis.
- Miecz wrócił do króla – wyszeptała Gwen i objęła go za szyję. – Nie zgub go.
                Wsunął go do kieszeni. Czuł jego chłód na skórze. Przytulił ją do siebie, opierając dłonie na jej plecach.
- Postaram się. Co teraz? Mamy wszystko, by to zakończyć.
                Zszedł na ziemię i złapał Gwen. Postawił ją pewnie obok siebie. Dziewczyna była blada, ale wyglądała całkiem nieźle. Przygładziła włosy, które poplątały się podczas wykonywania zaklęcia.
- To dobre pytanie, ale nie mam sił o tym teraz myśleć. Powoli. Saphiro, jak się czujesz?
                Smoczyca zamachnęła się skrzydłami, które wzniosły w powietrze tuman kurzu. Zakaszleli.
- Dawno się tak nie czułam. Chce poczuć znów wiatr.
                Gwen uśmiechnęła się szeroko, doskonale wiedziała, co czuje smoczyca. Podeszła do niej i wspięła się na jej grzbiet. Artur spojrzał niepewnie na swoją dziewczynę, przeniósł wzrok na smoka. Saphira wskazała mu miejsce na swoich plecach. Szybko wskoczył i usadowił się blisko Gwen. Objął ją w talii, trzymając mocno. Dziewczyna spojrzała na sygnet na jego palcu, dotknęła opuszkiem graweru.
***
                W domu Gwen paliło się światło, gdy wyszli z lasu. Twarz dziewczyny nadal była blada, a ona sama czuła ogromne zmęczenie. Na podjeździe stał mercedes Jacka. Artur zatrzymał się w pobliżu jej drzewa, przeciągnął dłonią po włosach, które prosiły się o podcięcie. Objęła jego szyję ramionami, a on położył dłonie od na jej biodrach.
- Nie wierzę, że nam się udało – wyszeptał, opierając czoło o skroń Gwen. – Żałuję, że siebie nie widziałaś. Wyglądałaś cudownie, a jednocześnie przerażająco. Twoje oczy lśniły, jak najprawdziwsze gwiazdy.
- Chcę, żeby to się skończyło. Musisz wrócić zaraz po egzaminach do Banetown, nie możemy sobie pozwolić na zbyt długie rozdzielenie się. Jesteśmy wtedy zbyt łatwym celem.
                Ujął delikatnie jej brodę, musnął ustami wargi dziewczyny. Przeciągnęła pocałunek do granic możliwości. Czuła jego uśmiech. Zaburczało jej głośno w brzuchu.
- Chodźmy coś zjeść, mam wrażenie, że twoja mama przygotowała coś bardzo dobrego – powiedział, z ustami prawie dotykającymi jej ust.
                Zgodziła się skinieniem głowy. Weszli do domu pełnego zapachu smażonego kurczaka, ziół i słodkich róż. Gwen zrzuciła buty i praktycznie wpadła na swoją matkę, która wybiegła z kuchni. Jej czarne włosy były upięte w luźnego koka, z którego wysunęło się kilka kosmyków, które opadły na twarz kobiety. Uścisnęła ją mocno.
- Mamo – wychrypiała dziewczyna, czując, że brakuje jej oddechu. – Co się stało?
- Wracam do domu, a was nie ma. Nie odbierasz telefonów ode mnie! Martwiłam się – wzięła głęboki oddech i przejechała dłonią po swojej twarzy, pozbawionej makijażu. – Mon cherie, wiesz, że nienawidzę, gdy znikasz.
                Dziewczyna przytuliła ją mocno, czuła jej ciepło i zapach zmieszany z perfumami Chanel. Puściła ją i wyciągnęła z kieszeni telefon, nacisnęła klawisz, który powinien odblokować ekran, ale ten pozostał czarny.
- Chyba się rozładował – powiedziała, pokazując Aurorze komórkę.
- Okej. W kuchni na stole jest kolacja, zjedzcie. Arturze, o której jutro masz pociąg?
- O 15.16 z Edynburga.
                Aurora skinęła głową. Objęła Jacka w pasie i razem zniknęli w salonie. Po chwili dom znów wypełniła muzyka. Młodzi podgrzali jedzenie i usiedli przy wysokim blacie. Gwen nalała im po kieliszku ciemnego wina, które jej matka zostawiła obok kolacji. Artur wyjął z kieszeni srebrny długopis i położył go obok talerza. Excalibur wyglądał tak niepozornie.
                Gwen w zamyśleniu mieszała widelcem w kaszy.
- O czym myślisz skarbie?
- Zastanawiam się, co teraz robi – Artur od razu domyślił się o kogo chodzi. – Mam nadzieję, że jest szczęśliwa.
                Złapał ją za rękę i pocałował w knykcie.
- Na pewno. Dałaś jej coś dzięki czemu znów czuje się pełną sobą. To tak jakbyś uleczyła nogi niepełnosprawnemu człowiekowi.
                Roześmiała się.
- Gdy tak o tym mówisz, to brzmi jakbym zrobiła coś wielkiego.
                Artur spojrzał na nią surowo. Skradł jej delikatny pocałunek.
- Bo to było coś wielkiego – milczał przez chwilę, jedząc kolację. – Przykro mi z powodu twojego telefonu.
- Trudno. O tym akurat nie pomyślałam. Mam odłożone trochę pieniędzy na wakacje, na studia, mogę coś wydać – widząc jego minę, szybko dodała: Nie chcę, nie życzę sobie, żebyś mi go kupił, okay?
                Spojrzał na nią. Uderzyła go w udo.
- Ożeń się ze mną, a będziesz mi kupował, co tylko zechcesz.
                Roześmiał się i zamyślił.
- Nie kuś mnie, aczkolwiek zgodziłabyś się wtedy na wszystko? – Skinęła głową. – Naprawdę na wszystko? – Zaakcentował ostatnie słowo.
                Tym razem to Gwen wybuchła śmiechem. Dopiła ostatni łyk wina i wrzuciła sobie do ust małego pomidorka. Zeszła z krzesła i stanęła bardzo blisko chłopaka. Nachyliła się do jego ucha, a jej oddech łaskotał skórę Artura.
- Jesteś nieprzyzwoity.
                Kilka godzin później Aurora i Jack poszli spać. Gwen przysłuchiwała się ich krokom na schodach, a później wieczornej krzątaninie, siedząc między nogami Artura, wtulona w jego szeroką pierś. Przez otwarte okno wpadał zapach nocy.
- Rosaline wybrała kiepski moment na premierę, nie sądzisz? – Jego głos rezonował w niej.
                Długimi palcami rysowała wzory na jego przedramionach, którymi obejmował jej talię. W rękach trzymał jej ukochaną maskotkę, skubał trójkątne wypustki z żółtego polaru na plecach smoka.
- Nie. Połowa tancerzy to drugie klasy, a orkiestra jest w niewielkim stopniu stara – roześmiała się. – My seniorzy jesteśmy tu mniejszością.
                Zaśmiał się w jej włosy. Zesztywniał, mocniej oplatając ją ramionami. Obok nich na łóżku leżał laptop z włączonym filmem, ale zatrzymali go, ponieważ żadne z nich nie mogło się skupić. Pomimo tego wszystkiego próbowali zachować chociaż pozory normalności.
- Chciałbym cię usłyszeć, ale na złość mam hiszpański w piątek, a w poniedziałek zdaję matematykę. Nawet, gdybym chciał, ojciec nie wypuści mnie z domu. Szczególnie biorąc pod uwagę nasze kiepskie stosunki – wydał z siebie dziwne parsknięcie. – Nie chcę o tym myśleć, a tym bardziej gadać na ten temat. Masz sukienkę na bale?
- Jedną mam, a co?
- Chcesz czegoś poszukać?
                Gwen odwróciła się do chłopaka i objęła jego biodra nogami. Dłonie Artura przesunęły się krzywiznę jej pleców, tuż nad pośladkami. Uniosła brwi, jednocześnie przekrzywiając głowę na prawo. Czarne kosmyki opadły jej na twarz.
- Chcesz iść ze mną na zakupy – ni to zapytała, ni stwierdziła ze śmiechem. Splotła palce na jego karku. – Arturze, przecież nienawidzisz zakupów, zawsze kupujesz kilka czarnych T-Shirtów i nosisz dwa modele levisów.
- Oj przepraszam, moja garderoba nie ogranicza się tylko do czarnego. A szary, biały? – Zamilknął, widząc jej minę. – Masz mnie, nie lubię zakupów, ale chce iść z tobą.
- Arturze. O co ci chodzi?
                Pocałowała go lekko, a jej złote oczy wpatrywały się w niego intensywnie. Westchnął i ujął jej twarz w dłonie. Zadrżała, gdy przejechał kciukiem po wardze dziewczyny. Gwen zagryzła usta, próbując zapanować nad swoim ciałem. Uśmiechnął się lekko i założył czarny kosmyk za ucho. Zamruczała cicho.
- Chce spróbować wszystkiego z tobą. Wiele rzeczy już zrobiliśmy, ale chcę jeszcze więcej.
                Gwen objęła go ramionami za szyję i wbiła się ustami w jego miękkie wargi. Artur jęknął, gdy rozchyliła je językiem. Położył ją delikatnie na łóżku, opierając się na łokciu. Czarne włosy dziewczyny rozsypały się po poduszce. Ręką przesunął po jej biodrze i wsunął się pod koszulkę. Chłopak zaczął oddychać ciężej, a jego pocałunki były coraz bardziej brutalne.
- Mama jest obok – wyszeptała, gdy ustami zsunął się jeszcze niżej. – Poza tym to nie jest nic nowego – dodała z uśmiechem.
                Artur pocałował ją w brodę.
- Jak mówiłem: chcę więcej. Ciebie, twojego dotyku, wszystkiego, co związane z tobą.
                Usiadła i obróciła go na plecy. Sięgnęła po laptopa i ułożyła go tak, by obydwoje mogli widzieć. Objął ją ramieniem i wtulił twarz w włosy dziewczyny. Gwen włączyła film i ułożyła się wygodnie w jego ramionach. Chłopak obserwował jak jej powieki stają się coraz cięższe, a po kilku minutach zasypia. Wyłączył komputer i położył go na podłodze obok łóżka. Położył się na plecach, a po chwili na jego piersi spoczęła jej głowa. Wyglądała tak słodko i niewinnie, gdy spała. Odgarnął kilka kosmyków z twarzy dziewczyny.

- Kocham cię – wyszeptał w każdym znanym mu języku. – Nie potrafię żyć bez ciebie.

~*~*~*~
Beta: Julia z http://ksiazkiwdgwachamksiazki.blogspot.fr/?m=1
No i mam to :3 Rozdzial był gotowy od kilku dni, ale nie mogłam znaleźć chwili na dodanie go. Jak wiecie z postu o LBA, którego dodałam kilka dni temu, bawię się we Francji, a konkretnie (i obecnie) w Normandii, bo wczoraj byłam jeszcze w Bretanii, a jutro będę w Szampanii (?) coś takiego mi się obiło o uszy xd
Bardzo mnie inspiruje ten wyjazd, więc możecie się spodziewać, że będzie się działo :) Nie mam zamiaru przeciągać, ale możecie liczyć na dłuuugaśny epilog :3 Tak, to opowiadanie skończę definitywnie. A przynajmniej tak planuję...
Dziękuję za to, że jesteście i, że piszecie komentarze, które zawsze czytam i staram się odpisywać na każdy, a jeśli nie odpisuję to przepraszam i dziękuję jeszcze raz i każdemu z osobna.
Kocham Was Misiaki i do zobaczenia!

poniedziałek, 27 lipca 2015

Liebster Blog Award - czyli nagroda za dobrze wykonaną robotę :)

Witajcie Kochani!
Piszę do Was z przepięknego Paryża, gdzie obecnie spędzam wakacje. Zostałam nominowana już drugi, a właściwie trzeci (ponieważ nominują mnie dwie osoby) do nagrody Liebster Blog Award. Poprzednim razem nominowana została "Amazonka" tym razem kolej przyszła na "Ponad Czasem".

No dobra, ale czym jest w ogóle LBA? Przytoczę tutaj słowa Melete i Julie:
 Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, dzięki czemu mogą je rozpowszechnić. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na pytania otrzymane od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz kolejne osoby (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował”.
Chyba wszystko się zgadza.
Także dziękuję bardzo za wyrazy uznania dziewczyny: Melete i Julie.

Pytania od Melete:
1) Twoje hobby?
Jazda konna i pisanie! Choć w sumie bardzo lubię grać na pianinie, śpiewać i czytać. Ale te dwa pierwsze są dla mnie mega ważne.
2) Co lubisz poczytać?
Hmm.. Fantastyka z szczyptą romansu (duuużą szczyptą!)
3) Co sprawia, że to czytasz?
Nie mam pojęcia, lubię taką niecodzienna miłość, nie tylko ze względu na uczucie, a także ze względu na pewną nierealność.4) Co lubisz w swoich przyjaciołach?
W każdym coś innego :) W Arturze uwielbiam wytrwałość i ciepło, którym mnie otacza (zbieżność imion przypadkowa!) oraz uśmiech.
W Oli to, że mimo tego, że nawaliłam bardzo to ona i tak mi wybaczyła. Zawsze mnie rozśmiesza i shipuje z każdym chłopakiem, o którym powiem... Dalej czekam na te dwa związki moja droga!
No i Julia... W niej lubię wszystko z wyjątkiem tego, co mnie wkur...za ;) Zapał do książek, humor, odwagę i wytrwałość.

5) Jakie zwierzę lubisz?
Konie.
6) Czemu założyłaś/eś bloga?
Bardzo długo pisałam tylko w zeszycie, aż pewnego dnia wyprowadziłam się z mojego miasteczka i przekazywanie fragmentów przyjaciółce stało się trudne. Więc napisałam pierwszy rozdział i wysłałam go jej na fejsie. Stwierdziła, że źle jej się czyta i, że powinnam zrobić bloga. Tak powstało "Dziecko Mroku" - nigdy nie skończone i najmniej jestem z niego zadowolona, ale pierwsze :)
7) Co Cię drażni?
Nieuczciwość, kłamstwo, obłuda.
8) Słowo, które Cię opisuję?
Powalona
9) Ulubione cukierki?
Krówki
10) Bez czego nie ruszasz się z domu?
Wstyd przyznać, że bez telefonu.
11) Jaką istotę nadnaturalną najbardziej lubisz? A jeśli żadną to czemu?
Wampiry <3

Pytania od Julie:
1. Jaki kraj chciałabyś odwiedzić?
Stany Zjednoczone i Islandię.

2. Jak definiujesz słowo "szczęście"?
To to uczucie, które czujesz po lądowaniu po ostatniej przeszkodzie i wiesz, że i koń i Ty odwaliłeś kawał mega roboty :)
3. Czy w przyszłości chciałabyś wydać książkę?
Chciałabym, ale to jedno z tych marzeń, które są gdzieś z boku.

4.Ulubiona i znienawidzona bohaterka?
Ulubiona to Clary, Izzy i Kate, a znienawidzona to Katniss. 

5. Ulubiony i znienawidzony bohater?
Daemon, Jace, a znienawidzony - Voldemort?
6. Na premierę jakiej książki czekasz?
M. in. na ostatni tom "Pretty Little Liars" i IV tom "Opalu".

7. Chciałabyś, żeby powstał film na podstawie swojej książki?
Tak! Czasami jestem ciekawa, kto by zagrał Artura i, czy chciałby się ze mną umówić ;)
8. Posiadasz ulubioną ekranizację książki?
Nie jestem pewna. Podobało mi się wiele ekranizacji, odkąd przestałam wymagać idealnego odwzorowania fabuły. Uwielbiam "Miasto kości" i serial "Pretty Little Liars"
9. Którego autora darzysz największą sympatią?
Cassie Clare, Ricka Riordana i Coleen Hoover - moje najnowsze odkrycie - kobieta jest nieziemską autorką!
Polecam także Jessicę Sorensen i jej "przypadkie Callie i Kaydena" świetna książka.

10. Czy masz ulubione anime?
 NIe oglądam anime ;)

Kogo nominuję?
1. Julię z http://ksiazkiwdgwachamksiazki.blogspot.fr/?m=1

2. Metele (nominuję jej drugi blog) http://bo-zycie-to-nie-basn.blogspot.fr/
3. Maję z http://maya-maay.blogspot.fr/
Gdybym mogła nominowałabym także "Obrońców", bo uważam, że Julie odwala świetną robotę!

A teraz moje pytanka :3

1. Ulubiony zapach to?
2. Jaki dźwięk kojarzy ci się z dzieciństwem?
3. Piosenka, która znaczy dla ciebie więcej niż inne?

4. Jaka książka na twojej półce stoi na "szczególnym" miejscu?
5. Dlaczego piszesz?
6. Jakie masz marzenie?
7. Jaką książkę czytasz i co o niej sądzisz?
8. Co zrobiło duże wrażenie ostatnio na tobie?
9. Gdzie chciałabyś teraz być i co robić?
10. Ulubiony blog?

No to powodzenia laseczki, podlinkujcie mi na dole swoje LBA :)
Gdyby ktoś miał jakieś pytania - zapraszam tu -> ask.fm/redmetallady :3
Alis