czwartek, 28 stycznia 2016

EPILOG

Miecz Marsa nie tknie ani pożar nie osmali
Słów, w których żyjesz, w których żyć będziesz już zawsze.
Wbrew śmierci, zapomnieniu — dwom potężnym wrogom —
Będziesz wciąż iść przed siebie, a chwały twej ślady
Ujrzą oczy potomnych, wszystkich, którzy mogą
Żyć jeszcze na tym świecie aż po dzień zagłady.
Nim w ów dzień Sądu kształt twój żywy z grobu wstanie,
Żyj w tym wierszu, miej w oczach kochanków mieszkanie.

~William Szekspir "Sonet 25"

              

  Pięć lat później.

                Średniej wielkości dom z dużym ogrodem stał na wzgórzu, z którego roztaczał się widok na zielone pastwiska i wzburzone morze. Marcowy wiatr niósł ze sobą zapach pierwszych kwiatów, które zakwitały wśród traw oraz słoną woń morskiego powietrza. W oddali pasły się konie.
                Kobieta o czarnych włosach związanych w luźnego koka siedziała przy fortepianie, grając cicho Debussy’ego i obserwowała swojego synka bawiącego się w salonie. Chłopiec miał trzy lata, czarne loczki i błyszczące srebrno-niebieskie oczy. W rękach trzymał pluszowego białego konia, którym galopował po podłodze, oparciu kanapy i instrumencie. Jednocześnie nucił graną przez matkę melodię.
                Wnętrze było utrzymane w ciepłych kolorach, które kontrastowały ze sobą. Ciemna boazeria na ścianach, odbijała żółtą farbę w kuchni. Powietrze wypełniał aromat ziół i jeszcze ciepłego ciasta. Chłopiec przerwał zabawę i przez chwilę nasłuchiwał. Kobieta także skupiła się na ciężkim krokach na bocznych schodach, które prowadziły do garażu. Dziecko odłożyło zabawkę i pobiegło do kotłowni. W domu rozległ się wesoły pisk i męski głos.
                Kobieta zamknęła pokrywę instrumentu i oparła o nie dłonie. Czekała, z lekkim uśmiechem, który rozjaśniał jej twarz.
                Mężczyzna o kasztanowych włosach, nadal nie ujarzmionych i srebrnych oczach wszedł do salonu i uśmiechnął się szelmowsko na widok żony. Jego szerokie barki podkreślał zielony mundur. Zatrzymał się w pewnej odległości od niej, patrzył na nią, a jego srebrne oczy pociemniały. Pocałował syna w czarne włosy i postawił na drewnianej podłodze.
- Dobrze, że wróciłeś – powiedziała Gwen i rzuciła mu się na szyję.
                Roześmiał się i pocałował ją mocno w usta.
- Bleee – jęknął chłopiec, zasłaniając rączką buzię.
                Artur odsunął się niechętnie od kobiety.
- Wolałbyś, żeby tatuś nie kochał mamusi, Ani?
- Nie – malec roześmiał się, gdy ojciec zaczął go gonić i podniósł wysoko do góry.
                Chłopiec objął szczupłymi ramionkami szyję ojca i umieścił głowę między jego żuchwą, a barkiem. Artur wolną ręką objął żonę w pasie.
- Co robiliście, gdy mnie nie było?
- Byliśmy na konikach! – Krzyknął radośnie Ani. – Pójdziemy dzisiaj, też? – W jego oczach błyszczała nadzieja.
- Anakin – powiedziała miękko Gwen, gładząc jego miękkie włosy. – Daj tatusiowi odpocząć. Pójdziemy jutro, co?
                W oczach malucha pojawiły się łzy. Kobieta westchnęła i pogłaskała go po policzku palcem.
- Zawiozę cię, Ani – Artur uśmiechnął się do niego. – Ale musisz ładnie zjeść obiadek i potem pojedziemy, co?
                Chłopiec krzyknął z radości i mocno przytulił ojca. Mężczyzna postawił go na podłodze i przez chwilę patrzył, jak jego syn ślizgiem wpada do salonu i kontynuuje podróż swojego siwego rumaka. Kciukiem przesunął po wardze Gwen.
- Tęskniłam – powiedziała. – Nie wyjeżdżaj na tak długo, proszę.
                Pocałował ją. Nawet po prawie dziesięciu latach całował ją z taką samą pasją.
- Postaram się – dodał z szelmowskim uśmiechem, pstrykając ją lekko w nos.
                Przewróciła oczami.
***
                Artur wyszedł z łazienki z mokrymi włosami. W półmroku odznaczała się sylwetka Gwen leżąca w łóżku. Wyszedł na korytarz i zajrzał do pokoju Anakina. Chłopiec spał z odrzuconą kołdrą zaciskając piąstkę na białym koniu. Obok niego leżał sfatygowany już, czerwony smok, który kiedyś należał do Gwen. Z radia cicho dobiegał głos lektora czytającego „Eragona”. Zatrzymał audiobook’a i przykrył syna kołdrą. Pogładził jego czarne włosy, identyczne do włosów jego matki. Pocałował go w czoło i po cichu wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi.
                Wrócił do sypialni i położył się obok żony. Gwen zamruczała cicho, wtulając się plecami w jego szeroką pierś. Pocałował ją w odsłonięty fragment szyi. Wsunął rękę pod koszulkę kobiety i położył dłoń na jej brzuchu, splatając ich palce razem. Poczuł chłód jej obrączki i pierścionka, przyciśniętego do jego skóry. Rozluźniła się w jego ramionach.
- Muszę ci coś powiedzieć.
                Odwróciła się, a jego ręka przesunęła się na plecy kobiety. Skorzystał z jego i przyciągnął ją do siebie. Pocałowała go powoli, celebrując tą chwilę. Zupełnie się nie spiesząc, każdy ruch miał swój czas, a oni mieli go pod dostatkiem.
- Czekam – dodał, gdy przez dłuższą chwilę gładziła jego obojczyk.
- Po pierwsze, wczoraj doszło zaproszenie na ślub Willa i Bonnie.
                Artur zaśmiał się.
- No nareszcie! Super, cieszę się. A po drugie? – dodał zniecierpliwiony, gnany jakimś dziwnym przeczuciem.
- Pojedziemy tam w czwórkę.
                Mężczyzna zamilkł, nie za bardzo rozumiał, co miała na myśli. Gin wodziła palcem po jego ustach, nie patrząc mu w oczy. Wokół niej roztaczał się zapach jaśminowego żelu pod prysznic i lawendowego szamponu.
- Gwen – zaczął, cichym, drżącym od emocji głosem. – To znaczy, że jesteś w ciąży?
                Roześmiała się. Spojrzała mu w oczy, jej złote oczy zdawały się lśnić własnym blaskiem i z pełną powagą powiedziała:
- Tak.
                Stłumił krzyk w poduszkę, gdy się opanował pocałował ją mocno, sadzając sobie na udach. Nachyliła się i musnęła zębami płatek jego ucha.
- Kocham cię – wyszeptał. – Cieszę się jak wariat.
                Pocałowała go.
- Byle cicho. Twój pierworodny śpi, a ja nie mam ochoty uspokajać was obu…
                Uśmiechnął się tak jak tylko on potrafił.
W tym uśmiechu się zakochała. I to dwukrotnie.
                Przez ten uśmiech nieraz miękły jej kolana.
                Pogładziła jego szorstki policzek i linię żuchwy.
- Chciałbym, żeby to była dziewczynka… - wymruczał, patrząc na nią. – Miałbym najpiękniejszą córkę, żonę i całkiem przystojnego syna… Przynajmniej wiadomo by było, kto jest ich ojcem.
                Zaśmiała się cicho.
- Oby byli skromni po matce.
                Przewrócił oczami, po czym uniósł się, by dosięgnąć jej ust. Uwielbiał ich miękkość i smak.
                Położyła głowę na jego piersi, lekko zsuwając się na bok, przerzuciła nogę przez jego twardy brzuch. Słuchała równego bicia serca, przyśpieszonego z radości. Jedną ręką gładził jej plecy, a drogą kreślił kółka na biodrze. Jego oddech stawał się coraz spokojniejszy. Gwen zamknęła oczy. Uwielbiała ten moment, gdy był w domu, gdy mogła leżeć wtulona w jego pierś, słuchać bicia serca, które biło dla niej. Artur położył dłoń na jej brzuchu, lekko zaokrąglonym na dole.
- Nie wiem, czy to Boska sprawka, czy jakiejś innej siły, ale tak czy siak każdego dnia dziękuję Bogu, że dał mi szansę naprawić wszystkie winy i, że wybaczy mi popełnione grzechy – wyszeptał, a jego oddech łaskotał jej ucho. Po chwili dodał zamyślonym głosem. – Sądząc po tym jaką mam rodzinę, to wybaczył.
                Pocałował ją lekko w czoło. Zamruczała cicho.
- Dziękuję.
- Za co, Gwen?
                Spojrzała na jego twarz. Srebrne oczy błyszczące w blasku księżyca, kasztanowe włosy, wilgotne od wody, lekko garbaty nos. Miał piękne kości policzkowe. Przesunęła palcem po jego żuchwie.
- Za każdy dzień, w którym jesteśmy razem.
                Pocałował ją i zamknął oczy. Ich oddechy mieszały się, nos Gwen wypełniał jego zapach, tak doskonale znany: lekko korzenny z silną nutą cytrusów. Zasnęli wtuleni w siebie, ich serca wybijały ten sam spokojny rytm. Dłonie leżały splecione na niebieskiej pościeli. Księżyc przesuwał się po niebie, a gwiazdy na wschodzie bledły, aż pozostała tylko samotna Wenus i różowe palce Jutrzenki – jako zapowiedź poranka.
                Świat się zmieniał, ale oni ciągle byli tymi samymi osobami, które zakochały się w sobie tamtego marcowego dnia pod starym drzewem. Ciągle byli Arturem i Ginevrą, nieidealni, wybuchowi, ale oddani. Kochający się ponad wszystko i ponad czasem.


KONIEC


"PONAD CZASEM"
82 949 SŁÓW
37 ROZDZIAŁÓW
646 DNI NA BLOGOSFERZE
PONAD 13 000 WYŚWIETLEŃ

Jesteśmy tutaj, w miejscu, gdzie wszystko się kończy. Ta historia przeszła ze mną bardzo wiele. Jak sami widzicie to prawie dwa lata mojego życia. Bardzo ważne dla mnie lata. Osiągnęłam bardzo wiele tym opowiadaniem, jest w mojej opinii najlepszym opowiadaniem, jakie napisałam. Wiele z Was zna mnie jeszcze z "Amazonki" i widziało (przynajmniej mam taką nadzieję) przemianę, która zaszła we mnie.
Chciałabym podziękować wszystkich, którzy byli ze mną od początku i nie tylko. W szczególności Julii , która była wspaniałą betą, mimo że na początku uważała, że "Ponad czasem" jest średnie, więc cieszę się, że pokochałaś tą historię.
Jednak najbardziej dziękuję Tobie, tak Tobie, moja droga, mój drogi. Osobo, która siedzi przed ekranem i właśnie to czyta, za każde wyświetlenie mojego bloga, napisanie chociażby zdania pod którymkolwiek z rozdziałów, każdy komentarz znaczył dla mnie bardzo wiele.
Dziękuję, że byliście ze mną, pisaliście na fejsie, asku.
Jezu! Aż mi się ryczeć chce!

Obiecuję, że to nie koniec, że powrócę. W jakiś sposób. 
Mam nadzieję, że w dorosłym życiu, bo w końcu za kilka miesięcy osiemnastka, będę nadal pisać.
Kto wie, może już niedługo mignę Wam z nowym linkiem do nowego bloga? Obserwujcie fanpage i zerkajcie tutaj.

Ostatnią rzeczą, która muszę Wam powiedzieć to, żebyście zwrócili uwagę na bohaterów. Zmienili się? Co o nich myślicie?
Chciałabym, żeby każdy napisał coś krótkiego w komentarzu, minkę cokolwiek. Żebym wiedziała, że ktoś tu był. 

No dobra, teraz serio ostatnia sprawa.
Jestem nadal na ask'u , instagramie no i istnieje fanpage moich opowiadań oraz współpracuję z pewną utalentowaną Panią od zapachu książek :)

Dziękuję Wam za ten czas. 
Bardzo Was kocham.

Wasza Raven

8 komentarzy:

  1. Rozpłakałam się jak bóbr. w dalszym ciągu nie wierzę, że to już koniec. Odwaliłaś kawał niesamowitej roboty mała <3 Jestem taka dumna. Zasłużyłaś na każdy komentarz i każde wyświetlenie.
    Dziękuję za reklamę :*
    Czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo kochana! Nie ma za co! :)
      Ja też czekam na wenę...

      Usuń
  2. Cześć :)
    Znalazłam Twój blog jakiś czas temu i bardzo przepraszam, że nie dodałam wcześniej żadnego komentarza :c W końcu jednak ruszyło mnie sumienie i postanowiłam coś napisać :D
    Chciałabym Ci bardzo podziękować za tę historię. Nawet nie wiesz, ile razy twój rozdział poprawił mi humor, ile razy wzruszył, dodał nadziei, a nawet doprowadził do łez (: To niesamowite, jak zwykłe słowa mogą wywołać w człowieku tyle uczuć i emocji.
    W każdym rozdziale, każdym zdaniu widać Twoje zaangażowanie w tę historię, co jest niesamowite i za co strasznie cię podziwiam :) Gratuluję Ci zakończenia tej historii :) Zasłużyłaś na każdy komentarz i każde wyświetlenie.
    Mam nadzieję, że wrócisz jeszcze na bloggera z nową historią lub kontynuacją "Ponad czasem" bądź "Amazonki".
    Pozdrawiam
    I niech los Ci sprzyja. (Hah xD Igrzyska takie genialne xD)
    Kate xXx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! :)
      Bardzo się cieszę, że się odezwałaś, choć szkoda, że dopiero na koniec, ale no cóż lepszy rydz niż nic prawda? :D
      Jestem wzruszona, że miałam na Ciebie taki wpływ i cieszę się (znowu to słowo), że Ci się podobało, że spełniłam wszystkie albo chociaż część Twoich wymagań.
      Generalnie, taki komentarz wiele dla mnie znaczy.
      Czekaj na mnie.
      I niech los zawsze Ci sprzyja!
      Raven :*

      Usuń
  3. 30 CZERWCA 2015 15:38
    Data mojego pierwszego wpisu tutaj. W tym małym zakątku w wielkim internecie. Minęło już tyle czasu. I ani chwili nie żałuję. Twój blog od razu mnie zauroczył postaciami, historią a zwłaszcza główną bohaterką- Gwen. Niesamowite jak ona się zmieniła! Na dobre oczywiście, ale po prostu brak słów! Przez te wszystkie wydarzenia... Nie potrafię tego opisać! Artur chyba jeszcze bardziej się zmienił. Nie sądziłam, że rzuci palenie tak szybko i tak łatwo...
    Poza tym przeczytałam ten epilog na filozofii.Czekałam aż wrócę do domu, zasiądę przed komputer, będę miała wenę do pisania i jestem tutaj. Wracając: Sprawdzam przez przypadek FB na komórce i co widzę? Nowy post od ciebie. Myślałam, że pewnie nowa reklama bloga a tu nie. Nieeee. Epilog! Załamałaś mnie. Chociaż z drugiej strony bardzo ci za niego dziękuję! Jest naprawdę cudowny! Mają synka! Anakin? "Gwiezdne wojny" się szykują! Płakałam z radości!!! Naprawdę! Od dzisiaj jest to moje no OTP.
    Poza tym szykuję dla ciebie jedną niespodziankę, ale o tym trochę później i może na FB... Chociaż co do niej to jeszcze nie jestem pewna...
    Dziękuję ci jeszcze za to, że jesteś tak cudowną osobą! Tak naprawdę zaskoczyłaś mnie tym, że odpowiadałaś na moje komentarze, byłaś bardzo dla mnie miła, że zaczęłaś i czytasz mojego bloga i to jest dla mnie cudowne i jak myślę o tym to aż ciepło mi się robi. Jesteś naprawdę wspaniałą osobą i jestem niezmiernie wdzięczna losowi, że przez przypadek Ciebie znalazłam. DZIĘKUJĘ RAZ JESZCZE I TRZYMAJ SIĘ CIEPLUTKO! DASZ RADĘ ZE WSZYSTKIM WIEDZ O TYM!!!
    PS. Czekam na twój wielki powrót, ale jak nie chcesz to nie spiesz się. Masz tyle czasu ile tylko zapragniesz. Tylko proszę wróć!
    Twoja zawsze oddana Melete

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do dzisiaj pamiętam ten dzień, kiedy napisałaś pierwszy komentarz! Serio.
      Taka podpucha z tym linkiem, co? A ja sobie siedziałam przed północą i po raz kolejny poprawiałam epilog. I to był taki moment, w którym skopiowałam go do bloggera, napisałam ten monolog na dole i poszedł.
      Cieszę się, bardzo się cieszę, że Ci się podobał. Anakin to moje ulubione imię, poza tym zakochałam się w Haydenie Christiansenie, który go grał w "Gwiezdnych wojnach"... Ten aktor troche przypomina mi Artura, ma podobny głos, styl chodzenia, jak Artur w mojej głowie.
      Nie mogę się doczekać tej niespodzianki, koniecznie do mnie napisz, co z nią!!! KONIECZNIE.
      Cieszę się, że masz o mnie takie dobre zdanie, przynajmniej ktoś.... XD
      Uważam, że odpisywanie na komentarze to najlepsze, co jest w bloggowaniu. To niesamowite uczucie (i piszę to do wszystkich w sumie), kiedy ktoś docenia naszą pracę, jest obcą osobą, dzieli Was może milion kilometrów, ale Ona Cię ceni i czeka na kolejny rozdział.
      To jedno z najlepszych uczuć pod słońcem...

      Pisanie uzależnia. Więc chcę wrócić, ale muszę poczekać, żeby wrócić z czymś, co Was wciśnie jeszcze głębiej w fotele, haha! :)
      Dziękuję, że byłaś ze mną!!!
      Twoja, Raven <3

      PS. Twój blog broni się sam, jest świetny! Polecam serdecznie!!!

      Usuń
  4. Buuuu.... Czemu przez Ciebie zawsze muszę się poryczeć na końcówce ? No nie wiem teraz czy Ci upiekę to ciasto...




    Dobra nie będę taka ! Ba, wiadomo że na niego zasługujesz ;*** Cóż mogę powiedzieć o tej historii. Ja ją pokochałam od pierwszego rozdziału, Gwen i Artura. Z czasem było coraz gorzej ! Nawet nie wiesz ile godzin spędziłam czekając na kolejną część i jedyne co to odświeżałam stronkę ! Bardzo duuuuużo godzin ! Ale było warto. Dla takiego efektu , takiej historii, Takiego pisania, czekanie jest warte. Ty musisz dalej pisać ! Robisz to genialnie, cudownie, zarąbiście, niezwykle, i zabrakło mi określeń xD, ale sądzę, że pojęłaś o co mi chodzi :D Szczerze mówiąć dla mnie już na Amazonce świetnie pisałaś i na tym blogu jedynie się pod szlifowałaś, niczym diament xD Jeśli nie będziesz pisać to Cie będę gnębić ! XD Ciesze się, że mogłam przeżyć kolejną cudowną historię wraz z tobą i czekam na więcej przygód :D :D :D
    Wgl ANAKIN ?! Już Cię kocham, to znaczy jeszcze bardziej niż zwykle xD :D Czekam na jakiś odzew od Ciebie w postaci komentarza może (jeśli będziesz miała ochotę oczywiście :P) :D Dziękuję Ci jeszcze raz strasznie za końcówkę ;** <3 Piękna <3 *.* i to byłoby na tyle, trzymam kciuki za to, że niedługo będę mogła wstawić pierwszy komentarz na nowym blogu <3 Trzymaj się cało i ciepło i wiedz, że zawsze wpadnę i przeczytam, prędzej czy później, ale przeczytam xD masz we mnie pełne wsparcie xD oczekuje na wszelkie info xD Przesyłam jeszcze uściski i całuski <3 <3 ;****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, Schimer kochana dziewczyno!
      Twoje komentarze zawsze, ale to zawsze powodują, że się uśmiecham! I chce mi się ryczeć, ale to inną drogą.
      Dziękuję, że jesteś ze mną tak długo, toż to szmat czasu!!! Cieszę się, że lubisz mnie czytać, że byłaś na tym blogu, że zawsze był ktoś (w sumie to powinnam napisać każdemu, kto komentował), kto by to przeczytał.
      Chcę wrócić z czymś dobrym, jeszcze lepszym niż było. I zawsze chce Wam odpisywać na komentarze! I będę to robić, nawet jeśli napiszesz tu komentarz za rok, to Ci odpisze, a co! (Mam dowód, bo na "Amazonce" odpisuje XD)
      Anakin, Anakin, gdyby nie jego lekko odmienny wygląd (brak czarnych włosów) byłby ideałem na dorosłego Anakina Creagh. Swoją drogą to wspaniała postać, szkoda, że taka tragiczna. Nie spodziewałam się w ogóle takiego odzewu na jego imię! Zaskoczyłyście mnie!
      Przepraszam za te dygresje :(

      Dziękuję jeszcze raz za to, że byłaś i jesteś, i mam nadzieję, że będziesz.

      Pełna miłości,
      Raven

      Usuń

Alis