sobota, 29 listopada 2014

Rozdział 15.

                Gwen wróciła do domu piechotą. Odnalezienie drogi wśród drzew okazało się dużo łatwiejsze niż myślała. Wbiegła po schodach i zamknęła się w łazience. Promienie zachodzącego słońca odbijały się od zielonych kafelek, nalała wody do wanny i ukryła swoje osmalone ubrania głęboko w koszu na pranie. Rozwiązała włosy i weszła do gorącej wody. Ból w plecach eksplodował, zagryzła mocno zęby, żeby nie krzyknąć. Wanna była na tyle duża, że mogła w niej wygodnie leżeć, zsunęła się po ściance i ukryła się pod wodą. Dźwięki przestały do niej dochodzić, była w całkowitej ciszy. Nikt nie mógł jej przeszkodzić. Czarne włosy unosiły się wokół jej głowy, jak czarna aureola.
                Rozumiała gniew Artura. Nie miała do niego o to pretensji. Jednak bolało, że odszedł zostawiając ją samą w środku lasu. Po powrocie do domu zastała swoją torbę leżącą na ganku, to zabolało jeszcze bardziej. Płuca zaczęły się domagać powietrza, ból z pleców przeszedł do klatki piersiowej. Wypuściła ostatek powietrza z płuc i wychyliła głowę nad powierzchnię.
- Panienko – głos Charlotte był tłumiony przez drzwi. – Wszystko w porządku?
                Stłumiła jęk.
- Tak, zaraz wychodzę.
- Proszę zejść na obiad, dzisiaj ulubiony krem panienki.
                Umyła szybko włosy i skórę i ubrała się w świeże dżinsy i koszulkę zakrywającą ramiona. Na prawej łopatce miała czerwony ślad po oparzeniu, skóra lekko się na niej marszczyła, sprawiając jej ciągły ból. Wysuszyła włosy ręcznikiem i zeszła do kuchni. Lottie postawiła przed nią talerz kremu ze szparagów. Uśmiechnęła się do gospodyni. Jednak, gdy zaczęła jeść wydawało jej się, że zupa pozbawiona jest smaku. Zjadła szybko i podziękowała. Nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo była głodna. Wróciła na górę i rzuciła się na łóżko. Na szafce nocnej stał bukiet, który dostała od Artura. Dotknęła delikatnych płatków. On miał odwagę powiedzieć jej prawdę o sobie, dlaczego ona nie potrafiła tego zrobić? Niczego się nie nauczyła.
- A panienka dokąd się wybiera?
                Lottie stanęła w progu kuchni trzymając w dłoniach mały rondel, który przed chwilą wycierała. Kilka kosmyków wysunęło się z jej koka. Zmarszczyła brwi, przez co jej oczy wydawały jej jeszcze jaśniejsze.
- Do Artura – Gwen oparła się biodrem o ścianę i wsunęła stopy w creepersy.
                Charlotte chciała coś powiedzieć, ale się powstrzymała i tylko pokręciła głową. Zanim Gwen zdążyła się odezwać zniknęła w kuchni. Dziewczyna stała chwilę w milczeniu, patrząc na swoje odbicie. Krzyknęła, że wróci przed 22 i wybiegła na dwór. Jazda samochodem przez tereny otaczające Banetown była bardzo przyjemna, wszystko dokoła niej obudziło się już do życia. Kwiaty wyrosły na łące zamieniając ją w różnokolorowe morze. Po kilkunastu minutach zatrzymała samochód przed domem Creagh’ów.
                Stanęła przed drzwiami i zapukała.
- Witaj Gwen.
                Cathlin uśmiechnęła się do niej ciepło, ale nie wpuściła jej do środka.
- Cathlin – wydusiła z siebie, nie wiedząc czemu dostała zadyszki - muszę porozmawiać z Arturem.
                Kobieta pokręciła głową i oparła rękę na brzuchu, który coraz bardziej odznaczał się po jej luźną sukienką.
- Artur powiedział, że nie chce nikogo widzieć. Odkąd wrócił do domu nie wychodzi ze swojego pokoju, zamknął się i nie wpuścił nawet Beauty.
- Proszę – poczuła, że łzy wypełniają jej oczy. Wcale nie miała zamiaru brać macochy chłopaka na litość, ale podziałało.
                Cathlin pchnęła drzwi i pozwoliła jej wejść. Gwen rzuciła szybkie dziękuję i zostawiła buty w korytarzyku. Wbiegła po schodach na samą górę. Pod zamkniętymi drzwiami do pokoju Artura leżała Beauty. Łeb położyła na swoich łapach, ale gdy usłyszała jej kroki spojrzała na nią swoimi żółtymi ślepiami. Machnęła kilka razy ogonem. Dziewczyna przykucnęła przy niej i pogłaskała ją po miękkiej sierści.
- Dasz nam chwilę?
                Beauty wstała i zeszła po schodach. Gwen położyła dłoń na klamce i po kilku wdechach weszła do środka. Artur leżał w poprzek łóżka z twarzą ukrytą w poduszce. Jego włosy były rozczochrane. Miał na sobie tylko ciemne dżinsy. Widziała napięte mięśnie pleców chłopaka.
- Powiedziałem, że nie chce nikogo widzieć.
                Gwen zamknęła za sobą drzwi i oparła się o chłodne drewno. W pokoju było kilka stopni chłodniej niż w reszcie domu.
- Mnie też nie?
                Artur spiął się cały, ale nie odpowiedział. Podeszła do niego, zostawiając bluzę na krześle. Wspięła się na łóżko i usiadła obok niego. Przesunęła palcem po jego kręgosłupie. Zadrżał.
- Wyjdź –głos chłopaka był zimny jak lód i ostry jak brzytwa.
                Jej dłoń gładziła owalne znamię na jego łopatce.
- Nie zachowuj się tak.
                Zerwał się tak szybko, że wydawała z siebie niekontrolowany pisk. Usiadł opierając się plecami o wezgłowie łóżka, podciągając jednocześnie nogi pod siebie. Warga chłopaka nie była już spuchnięta, ale nadal zaczerwieniona, a na brwi pojawił się czerwony stup. Jego oczy, srebrne i błyszczące, na ich widok, Gwen poczuła ukłucie w sercu. Wpatrywał się w nią wściekłym wzrokiem.
- Jak możesz mi mówić, jak mam się zachowywać?! – Krzyknął. – Po ty wszystkim, co ty zrobiłaś! Okłamywałaś mnie, nie wiem, czy w ogóle mogę ci wierzyć!
                Gwen skuliła się jakby ją uderzył.
- Arturze, proszę.
- O czym jeszcze kłamałaś?! W tym, czy tamtym życiu, co za różnica. Może to dziecko wcale nie było moje?
                Po policzku dziewczyny spłynęła łza.
- Nigdy cię nie zdradziłam, robiłam wszystko, by cię chronić. Zawsze. To dziecko, było naszym dzieckiem. Nie mogło być inaczej, bo byłeś jedyną osobą, z którą spałam!
                Artur ukrył twarz w dłoniach, a jego ciałem wstrząsnął szloch. Dziewczyna podeszła do niego na kolanach. Objęła jego nadgarstki i odsłoniła twarz chłopaka. Ze złością wyrwał swoją rękę z uścisku i otarł pośpiesznie policzki.
- Skąd wiesz? Przecież pozwoliłaś mu odejść w świat legend – zacytował ją cynicznie.
                Pogładziła jego policzek, wciąż mokry od łez.
- Musisz wiedzieć, że to Morgana rzuciła na mnie zaklęcie, które spowodowało tylko to, że pozwoliłam mu się pocałować. Do niczego więcej nie doszło. Poza Camelotem byłam samotna. Kochałam tylko ciebie.
- A teraz jak jest?
                Zamarła, nie wiedząc, co odpowiedzieć, jakiej odpowiedzi oczekiwał. Złapał ją za ramiona, wbijając palce w jej ciało. Zabolało, ale ból pozwolił jej się na czymś skupić. Na jego dotyku, choć bolesnym, nadal przyjemnym, bo to jego palce dotykały jej skóry.
- Jestem tylko ja? – Jego pytanie przypominało jej pytanie zadawane przez dziecko, które upewnia się, że jest najważniejsze w życiu rodzica. Dziecko spragnione miłości.
                Przyciągnęła jego twarz do siebie i wpiła się ustami w jego wargi. Rozchyliła je językim, ugięły się pod jej naporem. Chłopak przesunął dłonie z jej ramion na plecy i przywarł do niej. Nie czuła nic poza jego rękami, gładzącymi jej ciało, ustami pieszącymi jej usta. Pociągnęła Artura na siebie. Oparł się na dłoniach równo opartych obok jej głowy, by nie przygnieść jej swoim ciężarem. Po chwili jego dłoń przesunęła się po jej szyi, w dół między piersiami, do pępka, gdzie dotknęła odsłoniętej skóry. Spojrzał na nią, niepewny co ona na to, złapała jego dłoń i położyła sobie na talii pod koszulką. Zaczął całować jej szyję, nie przestając dotykać jej brzucha, bioder. Wsunął ręce pod nią i nagle przestał.
                Posadził ją szybkim ruchem i zdjął z niej koszulkę. Okrążył ją i spojrzał na jej plecy.
- Gwen – miał łamiący się głos. – Co to jest?
                Podniosła leżącą koszulkę i zakryła nią swój biust. Cały romantyczny nastrój, gdzieś zniknął.
- Nic takiego.
                Przełożyła T-Shirt przez głowę, ale Artur zatrzymał go na jej karku.
- To oparzenie – dziewczynie udało się założyć koszulkę i wstać. Podeszła do jednego z trzech dużych okien i oparła się o parapet. – Gwen, to nie jest nic. To przez ten ogień, prawda? Myślałem, że wytworzyłaś jakąś tarczę, czy coś.
                Gwen zamrugała powiekami, by pozbyć się łez.
- Wyczarowałam, ale odrobinę się spóźniłam. Nic mi nie będzie. Naprawdę.
                Artur podszedł do niej i objął ją, kładąc dłonie na biodrach dziewczyny. Oparł czoło o jej ramię i wyszeptał:
- Chroniłaś mnie, chociaż to ja powinienem chronić ciebie. Do tego te chore pretensje. Nie wiem, skąd mi się to bierze.
- Gdybym była na twoim miejscu i to ty okłamywałbyś mnie, to przeżyłbyś piekło – poczuła, że się uśmiecha.
- Jednak powinienem ci ufać.
- Jednak powinnam była nie nadużywać twojego zaufania, ani teraz, ani wcześniej. - Pocałował ją w obojczyk. – Przepraszam.
                Chłopak spojrzał w jej złote oczy i uśmiechnął się do niej. Pogłaskał ją po twarzy, wtuliła się w jego dłoń. Pachniał oliwkowym mydłem i męskimi perfumami. Sygnet, który nosił na placu chłodził jej skórę. Ujęła jego rękę i po raz pierwszy mogła się dokładnie przyjrzeć smokowi wygrawerowanemu na okrągłej tabliczce. Jedną łapę unosił w górę, ogon zawijał mu się wokół cielska, pysk miał otwarty prezentując swoje długie kły. Artur zdjął go i jej podał. Wzięła go w palce i poczuła jaki jest ciężki. Obróciła go kilka razy w palcach i spojrzała w oczy swojemu chłopakowi.
- Jest jeszcze coś o czymś powinieneś wiedzieć.
                Opowiedziała mu o Morganie, ich spotkaniu w Dark Hole. Sama nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo była wtedy bezbronna. Zrozumiała, że nadal nie ma szans w starciu z jej wrogiem. Artur leżał obok niej, wodząc opuszką palca po policzku dziewczyny.
- Co z Melanie?
- Nie wiem dlaczego, może Morgana rzuciła na nią urok, ale przeszła na jej stronę. W poniedziałek, obserwowała nas. Jestem pewna, że podsłuchiwała – Gwen roześmiała się cicho, ale nie był to wesoły śmiech. Artur zmarszczył brwi ze zmartwienia. – Jestem ciekawa ile rzeczy podsłuchała, zanim ją zauważyliśmy i ile rzeczy powiedziała Morganie.
- Co masz teraz na myśli?
- Kilka tygodni temu chciałam się z nią skonfrontować, po tym jak przyszła do szkoły, ale usłyszałam, że z kimś rozmawia. Podsłuchałam ich rozmowę, to znaczy jej i Morgany. One czegoś szukają, czegoś czego my też powinniśmy szukać.
                Gwen przewróciła się na plecy i oparła dłoń na czole. Dłoń Artura gładziła jej obojczyki. Kątem oka zauważyła, że się uśmiecha. Obróciła głowę w jego stronę i przyjrzała się bacznie jego szelmowskiemu uśmiechowi.
- Co?
- Ucieknijmy.
                Dziewczyna westchnęła przeciągle.
- Nie możesz uciec od samego siebie.
                Artur pochylił się nad nią, a jego usta prawie dotykały jej policzka.
- Na kilka dni, zaraz mamy przerwę wiosenną. Znam takie niewielkie miasto, właściwie miasteczko na zachodnim wybrzeżu. Chciałaś wyjechać – w głosie Artura brzmiała nuta oskarżyciela.
                Gwen pocałowała go w usta. Złapał zębami jej wargę i przeciągnął pocałunek, aż zabrakło im tchu. Odsunął się od niej na kilka centymetrów, a w jego srebrnych oczach płonęły wesołe iskierki. Czekał na jej odpowiedź.
- Okay.
                Artur uśmiechnął się szeroko, odsuwając włosy z jej twarzy. Całowali się, a Gwen gładziła jego umięśniony tors, czując pod palcami szybkie uderzenia jego serca.
- Swoją drogą skąd wiedziałaś, kto jest ojcem dziecka? – Zapytał niepewnie, jakby się bał, że ją urazi.
                Uśmiechnęła się i przesunęła opuszką po linii szczęki chłopaka.
- Miał twoje oczy i takie samo znamię jak ty – uniósł brwi, wskazała palcem kawałek skóry na jego biodrze, ukryty pod materiałem dżinsów. – Tej samej wielkości i w tym samym miejscu.
                Artur spojrzał jej w oczy, a na jego policzki wypłynął rumieniec. Zauważyła łzy w jego oczach, pogłaskała go po żuchwie. Chłopak złapał ją za nadgarstek i pocałował.
- Żałuję, że nie mogliśmy go wychować razem.
                Objęła go nogami w pasie, przyciągnął ją do siebie, kładąc ręce na jej biodrach. W złotych oczach Gwen zatańczyły iskierki radości.
- Mamy całe życie przed sobą. Kto wie, co się stanie.
- Gwen – wymruczał, a ich usta szybko odszukały drogę do siebie.

                Byli jak dwa bieguny magnesu, rozłączali się, ale zawsze do siebie wracali. Gwen miała nadzieję, że tak pozostanie, że nigdy nic, ani nikt nie stanie między nimi. Żaden mężczyzna, kobieta, czarodziej, czy czarownica – wiedziała, że gdzieś w głębi ciągle mają siłę, by pokonać wszystko. Mieli niepowtarzalną okazję, taką która się trafia tylko raz, by móc naprawić swoje błędy, móc zacząć wszystko od nowa, znając konsekwencje niektórych czynów, ale mimo to ich związek był jedną wielką zagadką.

~*~*~*~

No moi kochani!
Zanim zacznę, mam nadzieję, że się cieszycie, że tak szybko jestem znowu :)
Uwielbiam nasze statystyki (odrobina sarkazmu, ale na prawdę odrobina), potrafią spaść z 74 wyświetleń na 3 :c. Ale lepszy rydz, niż nic, prawda?
Dziękuję za komentarze, szkoda, że tak mało. Wiem, że czytacie, ale brakuje mi kontaktu z Wami!
Moja przeglądarka nadal odmawia wyświetlania mojego własnego bloga -,- Zapraszam Was w zakładki, informowani, spamownik (zostawcie mi tam linki do swoich blogów, chętnie zajrzę, poczytam!) oraz pamiętajcie, że możecie się ze mną skontaktować przez: facebook'aaska i instagrama
Dziękuję za 4421 wyświetleń, 103 komentarze, w których zawarte są przecudowne słowa :)
Mam nadzieję, że rozdział się podobał i, że nie opuścicie mnie :*
Wasza Raven

7 komentarzy:

  1. Jejujejujej kolejny rozdział i ja znowu pieeerwsza :D Tak mam podjarkę :D npo więc rozdział był.... ach chyba wykorzystałam już wszystkie przymiotniki opisujące twój talent i geniusz. TEN ROZDZIAŁ BYŁ JEDNYM Z NAJLEPSZYCH !!! (moim skromnym zdaniem xD). Mam nadzięję, że pamiętasz o mnie jako o swojej wiernej fance, a właściwie Fance nr 1 dawniej Kasia obecnie Schimer :D Mam nadzięję, że zaczęłaś pisać kolejny rozdział, abym mogła dalej się rozpływać pod wpływem twoich słów (jak to poetycko zabrzmiało xD). Czekam na więcej i pozdrawiam z całusami :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiuui!!!! Muah, muah :* :*
      Dziekuje bardzo :3 zaczelam :*:*:*:* ps. Pamietam o Tobie :D
      to moje "telefonowe" konto, wiec dlatego inna nazwa ale to nadal ja ta sama Raven :)

      Usuń
  2. Po długim niedodawaniu komentarzy, dzisiaj go dodaję. (muszę się bardzo rozpisać żeby Ci to wynagrodzić)

    Och! To niesamowite jak potrafisz przenieść czytelnika w inny świat! Czytając Twoje opowiadanie nie potrafię się od niego oderwać! Stwarzasz magiczną więź między Tobą i opowiadaniem, a czytelnikiem. Czytam go i wyobrażam sobie jak bardzo musiałaś się natrudzić by go napisać i uszczęśliwić grono... UPS! Przepraszam, mój błąd. *uszczęśliwić miliony ludzi, którzy to czytają. Masz niesamowity talent i nie możesz go zmarnować. Napiszesz jeszcze tysiące książek, będziesz mieć miliardy (to naprawdę bardzo, ale to bardzo duże liczby, wiesz? XD) blogów. Podziwiam Cie z całego mojego serduszka, w którym zapuściłaś korzenie i znalazłaś w nim swoje miejsce <3 Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały!
    Życzę weny i powodzenia!
    Pozdrawiam, Julia :*
    Całusy :******

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdajesz sobie sprawe jak bardzo tesknilam?!
      Myslalam, ze zapomnialas ;( ale teraz ciesze sie, ze juz jestes z powrotem! :* :* :* dziekuje za wszystkie wspaniale slowa! :D
      Buziaki! ;* ;* ;*
      nie uciekaj juz na tak dlugo! ^^

      Usuń
  3. Rozdział - superhiperfajnyswagowyicoolowy*. Na tym moja wypowiedź by się kończyła gdyby nie ja.
    Rozdział ucztą dla moich oczu - WSPANIAŁY. Masz wielki talent do pisania umiesz pisać tak że to wszystko wciąga (do monitora oczywiście xD).
    A teraz pytanie które będzie punktem kulminacyjnym tego komentarza:
    Czy ty mnie pamiętasz? Ja jestem ten dostawca od kilku sporych ton (bo tony wcale nie są spore xD) no wiesz tak prosto do domu yhy? Kojarzymy coś *a teraz prosimy o wykonanie czynności : cofnięcie się o kilka rozdziałów i znalezienia moich komentarzy żeby sobie przypomnieć* No co i pamiętamy? Tak! To świetnie wyciągamy szampana i balanga ( ach.....ja i ten mój humor). No rozdział piękny, cudny no ja wypadam nie umiem tego czegoś pięknego opisać to jest tak ,tak..... no superhiperfajoweswagoweicoolowe*.
    Tak ja chyba nie w temacie bo , albo ominęłam jakiś rozdział albo jestem sklerotykiem bo z kim Gwen się pocałowała? xD No bo jak tam ona wyjaśnia Arturowi że to Morgana ją zaczarowała i dlatego GO pocałowała i ja takie wtf kto to był? Jeśli ominęłam jednak ten rozdział to pewnie go zaraz przeczytam ale zapytać zawsze warto, no nie?
    No więc do nauki a jak będziesz już tym geniuszem to do pisania i po kilku latach napiszesz książkę i w ogóle będzie super.
    To co zwykle i nawet jak tego nie napiszę to wiedz że i tak przesyłam
    wenę na cały dom i chęci bo one tu są na równi ważne jak i wena.
    Pozdrawiam i czekan na next.

    *to jest jeden wyraz określający mój zachwyt twoją twórczością , no i ten no właśnie.
    Jeszcze raz pozdrawiam i mam nadzieje że dotrwasz to końca tego komentarza xD.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! Dawno nie komentowałam więc postaram się to nadrobić. Rozdziały cudowne <3 to co jest między Arturem a gwen... Awwww <3 twoje opowiadanie jest naprawdę świetne i godne polecenia. Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału i szczerze mówiąc to mam nadzieję że niedługo wkroczą "siły zła"'hahah serio bo jestem mega ciekawa co się dalej wydarzy
    Pozdrawiam
    szpiegostwo-poplaca.blogspot com

    OdpowiedzUsuń
  5. Raven!
    O mój boże! Jeśli zrobisz cokolwiek, że nie będą razem, ktoś umrze lub coś w tym stylu nie wiem co ze sobą zrobię! Mam trochę mokre oczy przez ten fragment z dzieckiem! I Artur. Pięknie ukazujesz ich wzloty i upadki. Jesteś wspaniała. Chcę tylko, żeby byli razem. Tylko to. Poza tym rozdział boski, cudowny etc. Kocham cię, twój blog, twoje opowiadanie ;)
    Pozdrawiam, Melete

    OdpowiedzUsuń

Alis